- Może niania nie mogła przyjechać? - zastanawiała się Piszczkowa.
Mecz się rozpoczął, więc podekscytowane widowiskiem zasiadłyśmy w salonie. Niespodziewanie drzwi wejściowe się otworzyły, a do mieszkania weszła Agata w towarzystwie Sary. Narzeczona Lewandowskiego szturchnęła mnie znacząco w ramię, żeby zwrócić moją uwagę. Wściekła pomaszerowałam w ich stronę, po czym zaciągnęłam Sarę do kuchni, by nie awanturować się z nią na oczach pozostałych.
- Co ty tutaj robisz? Nie zapraszałam cię - wycedziłam przez zęby.
- Wiesz, niedługo zajmę twoje miejsce u boku Marco - powiedziała z kpiącym uśmieszkiem - i chciałam poznać moje nowe koleżanki.
- Posłuchaj mnie uważnie - złapałam brunetkę za nadgarstek ściskając go mocno. - Pozwalasz sobie na zbyt dużo. Może omotałaś Marco, bo on ma dobre serce i nie widzi, jaka z ciebie suka, ale ja nie pozwolę ci na takie zachowanie.
- Mnie nazywasz suką, a to nie ja się z nim puściłam!
Nie wytrzymałam.
Zamachnęłam się i po chwili moja dłoń spotkała się z policzkiem dziewczyny, która oszołomiona złapała się za twarz.
- Wynoś się z tego mieszkania i z naszego życia! - rozkazałam, patrząc na nią wrogo.
Tym razem dała za wygraną. Kilka sekund później usłyszałam trzaskanie drzwiami. Wyjęłam z kuchennej szafki kubek do którego wlałam wody. Wzięłam kilka szybkich łyków, próbując się uspokoić.
- Kaja? - zmartwiona Agata weszła do kuchni i podeszła do mnie. - Ania powiedziała mi, kim jest Sara. Przepraszam, nie miałam pojęcia!
- Nie szkodzi, nie jestem na ciebie zła - odparłam, przytulając do siebie żonę Kuby. - Wracajmy do dziewczyn.
*
- Hummels, powinienem cię udusić - zaryczał Klopp, zaciskając delikatnie dłonie wokół szyi stopera.
Pomimo remisu Pszczółki były dobrym humorze. Mecz nie należał do najłatwiejszych, w końcu Szachtar to nie byle jaki przeciwnik. Dwa razy musieli gonić wynik, ale dzięki golom Roberta i Matsa Borussia wracała do Dortmundu z wynikiem 2:2. Zadowoleni z rezultatu pragnęli w tamtej chwili ciepłej kąpieli, wygodnego łóżka i obecności ukochanej kobiety.
Reus słysząc rozmowę o dzieciach Łukasza i Kuby, którzy jak gdyby zapomnieli że chwilę temu zeszli z boiska, aż sam do siebie się uśmiechnął, a jego myśli skupiły się wokół drobnej szatynki, noszącej w sobie jego dziecko. Kiedy był z Carolin myślał, że to właśnie ona jest tą jedyną. Z czasem jednak oddalali się od siebie coraz bardziej, zamiast zbliżać. Gdy tylko poznał Kaję ich więź z każdym dniem zacieśniała się. Chciał dowiadywać się o niej coraz więcej, lepiej ją poznawać, odkrywać każdego dnia na nowo. Kochał sposób, w jaki opowiadała o Polsce. Widział w jej oczach tę tęsknotę za rodzicami, młodszą siostrzyczką, rodzinnym miastem. Doskonale wiedział co czuje, sam przecież musiał opuścić Dortmund, by dalej się piłkarsko rozwijać. Kiedy do niego wrócił cieszył się jak małe dziecko. Od kiedy grał w juniorach czuł, że jego miejsce jest w Borussii i tutaj chce grać.
- Ziemia do Marco - Nuri zaśmiał się i pomachał blondynowi ręką przed oczami.
Reus otrząsnął się, zabrał swoje rzeczy i wraz z Sahinem ruszyli ku wyjściu.
*
Dwa dni później.
Popołudniową drzemkę przerwało mi wtargnięcie Marco do naszego pokoju. Od progu było czuć złość jaka się w nim zbierała, lecz miałam cichą nadzieję że powodem był dzisiejszy trening, aniżeli to iż dowiedział się o mojej rozmowie z jego dawną miłością. Niestety, kilka sekund potem moje wszelkie wątpliwości zostały rozwiane. Wiedział.
- Wydzwaniałaś do Sary, awanturowałaś się z nią i nazwałaś suką! Kaja, co w ciebie wstąpiło? - usłyszałam zarzuty z jego ust.
- Słucham? - obruszyłam się. Podeszłam do blondyna, który automatycznie odwrócił głowę w bok. - To nie ja do niej zadzwoniłam!
- Ale przyznajesz się do nazwania jej suką - powiedział chłodno. - Mam tego dosyć. Wyprowadzam się. Chyba ci zaszkodził ten związek z Maćkiem, bo stałaś się tak samo chorobliwie zazdrosna jak on.
To mówiąc podszedł do szafy z której wyciągnął walizkę. Zaczął wrzucać do niej ubrania oraz inne potrzebne rzeczy. Jedyne co mogłam wtedy zrobić to patrzeć, jak się pakuje. Wychodząc spojrzał na mnie smutno, lecz nie odezwał się ani jednym słowem.
*
Brunet przytulał mnie do siebie, cały czas powtarzając jak mantrę "Będzie dobrze, pogodzicie się". Sama mówiłam to sobie od kilku tygodni, ale powoli przestawałam w to wierzyć. Serce mi się rozsypywało na kawałki na myśli o stracie Reusa.
- Robert, co ja mam teraz zrobić? - łkałam.
- Uspokój się, nie płacz już - rzekł spokojnym głosem. - Kajuś, obydwoje musicie dać sobie trochę czasu.
Lewy uniósł lekko kąciki ust w półuśmiechu i otarł kciukiem łzy spływające po moich policzkach. Od kiedy sięgam pamięcią zachowywał się jak mój starszy brat - troszczył się o mnie, pocieszał, rozbawiał. Nawet kiedy nie rozmawialiśmy ze sobą przez dłuższy czas to miałam poczucie, że mogę zadzwonić do niego o każdej porze dnia i nocy, a on nie odmówi mi pomocy. Nigdy nie zawiódł mnie, kiedy go potrzebowałam. Zawsze stał na posterunku, niczym wierny pies.
Nagle rozbrzmiała piosenka "Nobody's listening" zespołu Linkin Park. Wyjęłam komórkę z kieszeni kurtki, po czym nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Cześć, tu Carolin. Musimy się spotkać.
*
Dziwnie mi pisać o remisie z Szachtarem, od którego pojutrze miną 2 miesiące! 9 kwietnia bez wątpienia mogę nazwać jednym z najpiękniejszych dni w moim kibicowskim życiu. Najpierw łzy smutku, że to koniec, potem ryczałam bo Hummels na boisku (brakowało mi go!), a potem ryczałam bo ZWYCIĘSTWO! MAMY PÓŁFINAŁ! I mam w dupie to, co gadają inni. Malaga miała gola ze spalonego, my również. Może to nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu, ale należał się nam półfinał za walkę do końca, za serce jakie chłopaki włożyli, że nie zwątpili!
Jeszcze małe info: mam ciężką sytuację w szkole, bo za niecałe dwa tygodnie egzaminy gimnazjalne, do tego mam nowe kółka i wyrównawcze Do tego w przyszły czwartek jest zebranie i może się okazać, że 9 rozdział dodam, ale za jakieś 3 tygodnie, bo czuję że mi się oberwie. Także tak - koniec moich wywodów. :D
PS. Tak, spodziewam się z waszej strony komentarzy typu "Reus, ty kretynie". xD
Będę tendencyjna,ale Reus zachował się jak debil.
OdpowiedzUsuńSara to idiotka i manipulantka i mam wrażenie,że Caroline ma coś w jej sprawie do powiedzenia. Robert zachował się bardzo ładnie. Duży plus dla niego. Nie oglądałam końcówki meczu,ale potem widziałam skróty. Mam nadzieje,że trafią na Bayern i skopią im dupska. A w egzaminach życzę powodzenia. :-)
Grr wkurza mnie ta Sara -.-
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Marco i Kaja szybko się pogodzą ;)
A rozdział jest super! Czekam na kolejny z niecierpliwością ;)
Pozdrawiam ;3
To dobrze sie spodziewasz. Reus ty kretynie! Nie dziwie sie Kai, że nazwała Sare suką, bo to prawda, ale nie moge zrozumieć jakim cudem on uwierzył tej... Tej... Dobra nie będę bluźnić. Oj Kajuś... Co ty teraz zrobisz?
OdpowiedzUsuńJak mniemam Carolin stanie się teraz sprzymierzeńcem Kai? Ahahahaha już to widze ^^
i tak sie pogodzą ;)/
OdpowiedzUsuńAle taaak, Reus to idiota
masz rację - Reus to kretyn i skończony dupek !!
OdpowiedzUsuńno jak on to mógł zrobić? no jak ?! facet to facet i tyle !
uwielbiam to opowidanie ! nie mogę się doczekać aż dodasz następny *_*
pozdrawiam i zajrzyj czasem do mnie http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/2013/04/rozdzia-18.html
Zkochałam się w tym na zabój myślałam że twoje blogi są już wszystkie zakończone a tu proszę kocham cię ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://two-love-one-life.blogspot.com/
Podkręciłaś akcję i moje zaciekawienie sięgnęło zenitu , nie moge doczekać się następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńŚwietne *.* bardzo wciąga.
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie ;
na-przeciw-marzeniom.blogspot.com
Nie żeby coś, ale "Reus, ty kretynie" :D
OdpowiedzUsuńDobra, dobra - od początku. Cholernie się wszystko pokomplikowało w związku z Sarą. Nie wiem dlaczego Reus wydaje się być taki naiwny, ale mam nadzieję, że prędko przejrzy na oczy. Lena nie może się załamywać tylko wziąć wszystko w swoje ręce i udowodnić Marco kim jest ta cała Sara....
Chciałam jeszcze wspomnieć o przepięknym nowym wyglądzie bloga. Podoba mi się o wiele bardziej od poprzedniego! A uroku dodaje jeszcze Reus na samej górze :D
Te 3 tygodnie bez rozdziału będą bardzo dłuuugie! :)
I dobrze się spodziewasz...chociaż w sumie ja chętniej powiedziałabym "Reus ty bezmózgi kretynie!"...Jak można zostawić ukochaną w dodatku w ciąży bo jakaś idiotka coś mu nagadała...? Marco zachowuje się jak ostatni naiwniak i daje się nabierać na sztuczki Sary i jak się nie ogarnie to może stracić Kaję czego z pewnością będzie bardzo żałował...kurcze, te komplikacje...
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę niesamowity:) Mam nadzieję, że jednak nowy będzie wcześniej niż za trzy tygodnie...tak czy inaczej powodzenia na egzaminach!
Ps. Ja osobiście we wtorek o mały włos nie dostałam zawału serca, a jak Santana strzelił tą trzecią bramkę to dosłownie rzuciłam się na szyję współlokatorowi i krzyczałam z radości:) Jest dobrze i mam nadzieję, że uda się pokonać real tak jak jesienią:)
Ps2. Świetny szablon...taki przyjemny dla oka:)
Jak koleżanki wyżej powtórze : "Reus, ty kretynie"
OdpowiedzUsuńZrobił to co w pierwszej częśći opowiadania z Caroline kiedy wcisneła mu, że Kaja ją uderzyła czy jak to tam było. Powinien wierzyć swojej ukochanej a nie jakiejś dziwnej, sukowatej Sarze.
Grrrr aż mnie złość ogarnia. Boje się, że Kaja jak to ma w zwyczaju spakuje się i wyjedzie.
Co do powrotu Caroline pewnie teraz chce naszej głównej bohaterce pomóc co ja popieram ;)
Lewy jak to Lewy jest kochaniutki i już.
A i nowy szablon śliczny, naprawdę mi się podoba. Zdjęcie w nagłówku praktycznie samo w sobie mówi "jestem sexi Reus" xd :D
9 kwiecień to moje urodziny lepszego prezentu nie mogli mi sprawić:)))
OdpowiedzUsuńO jeny, nie moge uwierzyc ze mam dwumiesieczne zaleglosci :c strasznie przepraszam!
OdpowiedzUsuńAnyway, biore sie za nadrabianie zeby w ramach - nieco spoznionego, ale co tam xD - prezentu urodzinowego "dac" Ci zmasowany atak moich komentarzy :) jeszcze raz wszystkiego najlepszego, Kochana :*
No to przechodzimy do opowiadania :D
Asdfghjkl, czy ja moge tej calej Saruni wydrapac oczy?! Co ona sobie, do cholery jasnej, wyobraza?! Bardzo dobrze ze Kaja ja spoliczkowala, tylko trzeba bylo mocniej -.- a jesli nie ma sily to ja ja chetnie wyrecze xD
I z calym szacunkiem i moja miloscia do niego, ale Reusowi tez sie nalezy. Moze nieco mniej niz Sarze, ale jednak. Jak on mogl uwierzyc tej szmacie, zamiast swojej dziewczynie?! A nie, zapomnialam, przeciez on nawet nie chcial sluchac Kai. Co za debil! Gdzie on ma oczy? Karolciu, pozwol mi go zdzielic czyms ciezkim -.-
Ugh, no dobra, juz spokoj. Kaja oprocz glupiego chlopaka, na szczescie, ma jeszcze wspanialych przyjaciol. Najpierw Mario, teraz Robert. Serio, zazdroszcze :3
A ten telefon od Carolin na samym koncu bardzo mnie zaciekawil. Jako ze pod koniec poprzedniej czesci pokazalas nam ze jednak ma ona serce i jest dosyc ludzka, to tutaj jakos tak zapalalam do niej sympatia i mam nadzieje, ze dzwonila po to zeby wraz z Kaja obmyslic spisek przeciwko Sarze xD ja i moje teorie xD
Okej, lece do nastepnego :*