piątek, 15 marca 2013

6. Tatusiowe cieszynki wyrażają więcej niż tysiąc słów.

Mama zawsze mi powtarzała: musisz być ostrożna w stosunku do nowo poznanych osób, bo nie znamy dnia ani godziny, kiedy wepchną nam nóż w plecy. Poszłam więc za radą mojej rodzicielki i z wilczym spojrzeniem przyglądałam się pannie Sarze, która za wszelką cenę chciała dowieść mi, że Marco jest tylko dobrym kolegą. Pomińmy to, iż cały czas patrzyła na niego maślanymi oczkami. Gdyby mogła to już dawno wywaliła by mnie na zbity pysk, by pobyć z Mareczkiem sam na sam. Mój świetny humor szlag trafił, za sprawą tej małej pindzi, która rozmawiała z Reusem o sobotnim meczu z Werderem. 
- Mam nadzieję, że uda ci się strzelić bramkę. - Zerknęła na mnie i uśmiechnęła się. - Wszyscy czekają na to, gdy ogłosisz całemu światu o narodzinach waszego malucha. - dodała po chwili.
Malucha! Kto jej dał prawo, żeby tak mówić o moim dziecku? Tylko ja mogłam nazywać mojego brzdąca maluchem, a ta maniura niech sobie nie wyobraża, że wiedzą na temat piłkarskich cieszynek zdobędzie Marco. 
- Też mam taką nadzieję - powiedział po chwili blondyn, spoglądając na mnie. - Niech wszyscy wiedzą, jakim jestem szczęściarzem.
O ludzie, rzygam tęczą, jadąc na moim jednorożcu do krainy 69 wróżek. To wcale kochany nie brzmiało, jakbyś na siłę chciał zatuszować to, jaką masz chcicę na Sarę, wcale.
- Będę się już zbierać, robi się późno - oznajmiła, wstając z fotela. Nareszcie dotarło, że nie jest tu mile widziana! Zajęło jej to dwie godziny i siedemnaście minut, ale ważne że w ogóle to zrozumiała. - Miło było cię poznać, Kaja. - Blee, pani już dziękujemy, odezwiemy się do pani kiedy przylecą kosmici i będę potrzebowała tarczy do obrony przed ich pociskami. 
Brunetka wyszła z mieszkania, zostawiając nas samych. 
- Wyjaśnij mi, po co był ten cyrk? - zapytałam, gdy usiadł obok mnie na kanapie.
- Jaki znowu cyrk? Zaprosiłem ją, żeby ci udowodnić, że Sara nic dla mnie nie znaczy - odpowiedział.
- Marco, nie osłabiaj mnie. Jeżeli twoim zdaniem mizdrzenie się jakiejś panny do ciebie w mojej obecności jest oznaką tego, że nic się nie dzieje, to z przykrością muszę stwierdzić, iż mój narzeczony jest ślepy i głupi - wycedziłam ze złością.
- Ona się nie mizdzy, po prostu była miła! 
- Tak, to naprawdę miłe z jej strony, że z tobą flirtuje przy mnie. Nie muszę przynajmniej przeszukiwać twojej poczty, by znaleźć dowody na wasz romans, bo podrywa cię na moich oczach.
Reus powoli tracił cierpliwość do mnie i moich uprzedzeń w stosunku do Sary. Zamiast odpowiedzieć na moją pełną jadu zaczepkę do kłótni, wolał włączyć telewizor i mnie zignorować. Urażona jego indyferentną* postawą poszłam do naszej sypialni, by zalewać się łzami z wściekłości. Kaja, kretynko, scenami zazdrości go przy sobie nie zatrzymasz.

*


- Mamy dopiero 9 minutę meczu, a Borussia Dortmund już wychodzi na prowadzenie po golu Marco Reusa, ale... zaraz, chwila! Tak, wzrok państwa nie myli! Reus spodziewa się dziecka. Ciekawe, czy jeśli urodzi się syn to czy pójdzie w ślady ojca.


*


Na wszystkich kibiców Borussii pozytywnie wpłynęła wygrana ich zespołu. Był to dobry prognostyk na rundę rewanżową Bundesligi oraz nadchodzący wielkimi krokami mecz z Szachtarem Donieck. 
Z początku byłam sceptycznie nastawiona do tego, by Marco celebrował zdobytego gola, ogłaszając przy tym wszystkim wesołą nowinę. Zmieniłam zdanie w chwili, gdy blondyn w przypływie radości zaczął ssać kciuka, po czym wpadł w objęcia kolegów. Poczułam szczęście, jakby ciężar spadł z moich bark. Byłam świadoma tego, że przed nami jeszcze długa droga, ale miałam nadzieję, że będzie warto. Ba! Byłam tego pewna, mimo iż obecnie musieliśmy rozprawić się z ciężącymi nad naszymi głowami problemami.
Mecz z Werderem oglądałam, ku mojemu niezadowoleniu, w domu przed telewizorem. Gdyby nie okoliczności w jakich się znalazłam z pewnością byłabym teraz w Bremie. Byłam dopiero w trzecim miesiącu ciąży, ale Reus to uparciuch i zakazał mi latać z aparatem w rękach do czasu rozwiązania. Bez mojego maleństwa i niesamowitej atmosfery Signal Iduna Park czułam się, jak w klatce, bo w rzeczywistości trochę tak było - Marco cechował się działającą mi na nerwy nadopiekuńczością. Z jednej strony lubiłam jak był troskliwy, zaś z drugiej miałam go dość. Podobnie jak Mario i Lewy - ten drugi potrafił dzwonić do mnie dwa razy dziennie, nawet moja własna matka tak wszystkiego nie wyolbrzymiała jak ta święta trójca. Ale kochałam tych wariatów i wybaczałam im wszystkie przewinienia.
Dźwięk telefonu przerwał mi oglądanie pasjonującego filmu o rozmnażaniu się zebr na National Geographic. Niechętnie podniosłam się z miejsca, by pofatygować się do aparatu. Podniosłam słuchawkę i przytknęłam ją do ucha.
- Słucham?
- Witaj. Dzwonię, by ci oznajmić, że twój związek z Reusem to tylko kwestia czasu - głos Sary przyprawił mnie o napad furii. 
- To ma być groźba? Myślałam, że pomimo ptasiego móżdżku stać cię na coś lepszego - odparłam wściekle. - Trzymaj się z dala od nas, bo pożałujesz.
- Słonko, jesteś taka urocza, a jednocześnie taka naiwna - dziewczyna zaśmiała się kpiąco. - Do zobaczenia niebawem.
Nie zdążyłam nic już odpowiedzieć, bo Sara w tej chwili się rozłączyła, pozostawiając mnie z natłokiem myśli i złością krążącą w moich żyłach.

*

Witajcie, a więc oddaję w wasze ręce 6 rozdział z nadzieją, iż wam się spodoba, pomimo tego że jest krótki. :D Znowu choruję, więc miałam czas na napisanie, przy okazji obejrzałam losowanie par 1/4 LM i jestem zadowolona, bo patrząc na grupę śmierci i 1/8 Malaga wydaje się być łatwiejszym zawodnikiem, ale nie można jej lekceważyć :). 
Po raz kolejny dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod rozdziałem oraz tweety. Jesteście niesamowici, naprawdę! 
Jeszcze jedna rzecz: jak widzicie pojawił się spamownik, więc jeśli chcecie zostawić adres bloga, powiadomić o nowych rozdziałach to róbcie to tam, pod rozdziałem chcę tylko opinie dotyczące moich "wypocin". :) No i jakbyście mieli jakieś pytania: twitter - @xsleezesister i ask.fm/karrolajn
*indyferentną - obojętną

14 komentarzy:

  1. Nie sądziłam, że Sara okaże się takim człowiekiem. Szkoda tylko, że Marco tego nie widzi. Skoro kocha Kaję, niech zerwie kontakty z tą dziewczyną, przecież widzi jak ona bardzo ją denerwuje... Ale nie potrafię się gniewać na Reusa, ten gest z jego strony był naprawdę kochany :)
    Szkoda, że rozdział taki krótki, zdrowiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powrotu do zdrowia życzę. Chociaż nie. Jeśli napisałaś to w czasie choroby to [bez obrazy], ale choruj częściej ^^ Notka świetnam czekałam na nią i nawet nie zauważyłam długości- jak dla mnie jest bardzo w porządku.
    Mówiłam: USUŃ TĄ SARE. I powtórzę to jeszcze raz: Ona mnie wkurwia jeszcze bardziej! "Dzwonię, by ci oznajmić, że twój związek z Reusem to tylko kwestia czasu"~ Muszę ci oznajmić, że się mylisz laleczko -.- Czekam na kolejny i w ogóle i w ogóle. Super <3

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest niesamowite ! takie prawdziwe :)
    kocham to opowidanie i nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału *.*
    no Borussi to się poszczęściło z ta Malaga, gorzej by było gdyby trafili na Barce albo Bayern, juz nie moge doczekac sie tego meczu :D
    zdrowiej :* i pisz kolejny rozdział !
    masz tak ogromny talent do pisania że ukłon ode mnie !

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam dziś całość i jestem zachwycona! Świetne opowiadanie, masz talent, dziewczyno :>
    Dodam tego bloga do obserwowanych ;)
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze ta Sara jest jakaś podejrzana. Po jej telefonie naszła mnie myśl, że jeśli Reus sam nie zechce z nią być to ona go upije i zaciągnie do łóżka. Wydaje się być jakaś psychiczna. Jak zaczęła gadać o dziecku Kai i Marco to się wkurzyłam. Niech w ogóle nie przebywa w tym samym pomieszczeniu co Kaja i bobas bo to źle na nich wpłynie. Co do Reusa to mężczyzna więc niczego nie widzi, zaślepiony i naiwny jest. Jednak tym zachowaniem po zdobyciu gola zapunktował. Słodkie to było. Oczywiście mam nadzieje, że ze związkiem Kai i Marco będzie dobrze. No i czekam na nexta z nadzieją, że szybko dodasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurrr Wiedziałam że ta Sara będzie problemem. Jasnowidzem jestem O.o
    Ja na miejscu Kai spakowałabym najpotrzebniejsze rzeczy i gdzieś na jakiś czas wyjechała by zobaczyć ja Reusik zareaguje ^^
    Masz świetnego bloga. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział. Uwielbiam to opowiadanie, masz ogromny talent, Twoje opowiadanie czyta się z ogromną przyjemnością . ;)
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Od razu wiedziałam, że ta cała Sarunia to jakaś bicz przeklęta.
    Co za idiotka, no a Reus jak typowy facet daje się nabrać na "przyjacielskość". Gdyby Kaja nie była w ciąży, to powinna jej kudły powyrywać. Ale mam głębokie przekonanie, że Sarze się jednak nie uda.
    Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hmm, zapowiada się ciekawi. Mam nadzieję, że Sara sie opamieta. pzodrawiam i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  10. genialny :D to urocze, że Marco poinformował wszystkich o tym, że będzie ojcem ;)
    Ciekawe co ta Sara kombinuje...?

    OdpowiedzUsuń
  11. Boję się co będzie dalej. Wystarczająco zapewnia mnie o tym imię Sara, którego nie cierpię i wszystkie osoby, które znam i się tak nazywają są straszne xd Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  12. genialny.;p mario-alicja-story.blogspot.com zapraszam do ciebie.;p

    OdpowiedzUsuń
  13. Znalazłam przypadkowo twoje opowiadanie i jak zobaczyłam zdjęcia Reusa to od razu wzięłam się za czytanie c: . Nadrobiłam rozdziały i powiem tyle, że jest genialne. Sara mnie baaardzo wkurza, ale poza nią jest śaietnie :)).
    Nie mogę doczekaćdoczekać się kolejnego!
    Pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
  14. Powracam i nadrabiam! Przepraszam, ze dopiero teraz. Btw, stesknilas sie za mna, prawda? ;D
    Matko, mama Kai jest taka madra. Czemu ja nie umiem tej jej rady zastosowac w zyciu? ;___; No ale nevermind.
    Reus jest glupszy niz sie spodziewalam! (I nie, w tej chwili nie pomoze mu nawet to ze mi dzisiaj powiedzial, ze mnie kocha, if you know what I mean, haha <3). Ale powiedzmy, ze ta tatusiowa cieszynka mu troche pomogla i podratowala w moich oczach jego tylek. Serio, to bylo takie awww :3
    O Sarze to juz nawet nic nie bede mowic, bo obawiam sie ze musialabym uzyc zbyt duzej ilosci niecenzuralnych slow i nie przyjmie mi komentarza xD ale naprawde, nie wiem skad Marco wytrzasnal taka dziwke, ale mam nadzieje ze uwierzy Kai jak ta mu powie o telefonie i pogoni ta zdzire w cholere. Ups, dwa wyzwiska i tak padly, nie moglam sie powstrzymac :P
    Kochanie, odloz slownik skomplikowanych synonimow, bo chociaz nadaja powagi to Twoja tepa czytelniczka nie wiedzialaby o co chodzi, gdyby nie wyjasnienie xD
    Jest jeden plus, ktory zauwazylam! Chociaz ta cholerna Sara omotala Marco i chociaz Kaja jest na niego o to (bardzo slusznie) wsciekla, to widac ze wciaz sie bardzo kochaja. Dlatego uwazam ze i z Sara sobie poradza :) a jak cos, to ja moge pomoc, naucze sie jakiejs sztuki walki i uderzam na Dortmund :D
    A poki co uderzam do nastepnego rozdzialu :*

    OdpowiedzUsuń