Kto by pomyślał, że zaledwie 2 dni temu między nami zapanowała sielanka rodem z "M jak miłość", a teraz znowu kłócimy się jak Cześnik z Rejentem?
- Ty pieprzony kłamco! Jesteś tchórzem, nawet nie miałeś odwagi żeby mi powiedzieć, że mnie zdradzasz.
- Nie zdradziłem cię! - wrzasnął, dobitnie podkreślając każde słowo. - Wiem, nie powinienem cię okłamywać. Przykro mi, żałuję tego.
- Skąd mogę mieć pewność, że teraz nie kłamiesz? - warknęłam, robiąc krok w tył, by zachować dystans między nami.
- Kaja, wybacz mi. Tylko ty się dla mnie liczysz.
- Kurwa, przestań! Mam dość tego!
Zacisnęłam wargi i wzięłam głęboki oddech. Założyłam buty, kurtkę, chwyciłam torebkę i opuściłam mieszkanie. Musiałam ochłonąć. Wyjęłam komórkę, po czym zadzwoniłam do Błaszczykowskiego.
- Zaraz po ciebie przyjadę.
Usiadłam na pobliskiej ławce, czekając na przybycie Kuby. Jedna samotna łza spłynęła po moim bladym policzku, lecz natychmiast ją otarłam. Mętlik w mej głowie narastał z każdą minutą, nie dając mi ani chwili wytchnienia.
Słońce świeciło wysoko nad Dortmundem, mimo iż był środek zimy. Zasypane śniegiem ulice bynajmniej nie napawały optymizmem, każdy z utęsknieniem czekał na przyjście wiosny. Każda pora roku miała w sobie urok, przez co każdą lubiłam na swój sposób. W wakacje pragnęłam zimy, którą uwielbiałam przez wzgląd na święta Bożego Narodzenia, skoki narciarskie oraz lecący z nieba biały puch. Z kolei w zimie tęskniłam za latem, słońcem, 25 stopniami na termometrze oraz wakacjami.
Z letargu wyrwało mnie wołanie Błaszczykowskiego, który zmierzał w moim kierunku w towarzystwie Piszczka. No tak, mogłam się domyślić - tam gdzie Kuba, tam musi być też Łukasz. Podobnie zresztą było z Mario i Marco. Szybko odgoniłam od siebie tę myśl, nie mogłam się teraz rozkeić. Przywdziałam na twarz szeroki uśmiech i podreptałam do piłkarzy Borussii, których przywitałam całusem w policzek.
- Co to za pilna sprawa, Kajka? - zapytał Łukasz, przyglądając mi się uważnie. - Jest zdecydowanie za wcześnie, żeby cię wieźć na porodówkę.
- Oj, Piszczuś, takie suchary zachowaj dla siebie - skarcił kolegę Kuba.
- Mam dość siedzenia w domu, chcę się jakoś rozerwać! - oznajmiłam ochoczo.
Popatrzyli po sobie, a potem na mnie. Chyba pomyśleli, że ta ciąża rzuciła mi się ma mózg i ześwirowałam. Pieprzyć to! Nie zamierzałam się tym przejmować.
- Może wpadniemy do Nuriego?
- Dobry pomysł! - Kuba wyszczerzył się. - Czasem wpadasz na niezłe pomysły, Piszczek.
- Nie słodź mi tak, bo się speszę - odparł i cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem.
Nuri Sahin był nazywany przez media "synem marnotrawnym". Odszedł w 2011 roku do Realu, ale przez kontuzje oraz brak zaufania ze strony trenera zmusiły go do szukania nowych wyzwań. Trafił do Liverpoolu, niestety, tam również się sprawdził. Po tułaczce między Dortmundem, Madrytem a Liverpoolem, postanowił wrócić na stare śmieci. Póki co został wypożyczony na 18 miesięcy, ale Borussia wyrażała chęć zakontraktowania go na dłużej.
Nie miałam okazji go poznać, więc ucieszyłam się, kiedy Łukasz zaproponował żebyśmy go odwiedzili. Zapakowaliśmy się do samochodu byłego piłkarza Wisły Kraków i po kilku minutach pędziliśmy w stronę domu Sahina.
Z zainteresowaniem przyglądałam się miastu, które oddychało piłką nożną. Widać było tę radość kibicowania, po kilku tygodniach przerwy wracali do "domu", na Signal Iduna Park, by wiernie kibicować swojemu ukochanemu klubowi. Z uśmiechem na twarzy wspominałam mój pierwszy mecz Borussen. Zapadł mi w pamięć między innymi z tego względu, że tego wieczoru poznałam Caroline, moją ówczesną rywalkę o serce Reusa.
Nie minęło piętnaście minut, a znaleźliśmy się pod okazałym wieżowcem, w którym mieszkał Nuri.
Brunet widząc nas był nieco zaskoczony, ale spostrzegłam bijący od niego optymizm, którym miałam nadzieję mnie zarazi.
- Rozgośćcie się - powiedział, po czym zostawił nas w niewielkim, aczkolwiek przyjemnym salonie. Zajęliśmy miejsca, a chwilę później Nuri siedział obok mnie na sofie. - Cieszę się, że mogę cię w końcu poznać.
- Też się cieszę - odparłam, uśmiechając się do niego.
Naszą pogawędkę przerwał krzyk dobiegający z jednego z pokoi. Sahin zerwał się i z szybkością geparda pobiegł do pomieszczenia, w którym było słychać płacz dziecka.
Po upływie kilku minut zawodnik BVB przyszedł do nas z... małym chłopcem na rękach.
- Omer, popatrz kto do ciebie przyszedł - zwrócił się do malca.
- Kaja jest w szoku. - Zarechotał Piszczek.
- Nie miałam pojęcia, że masz syna!
Chłopaki parsknęli śmiechem. Podczas gdy Kuba razem Łukaszem na polecenie Nuriego udali się do sklepu, ja zostałam z gospodarzem i z uwagą przyglądałam się jak z czułością obchodzi się ze swoim synkiem.
- A ty już wiesz, czy urodzisz chłopca czy dziewczynkę? - zapytał, zerkając na mnie.
- Jeszcze nie, zresztą doszliśmy z Marco do wniosku, że nie chcemy wiedzieć - odparłam.
- Wiesz, nie znam Marco zbyt dobrze, ale on za tobą szaleje - wyznał mi pomocnik reprezentacji Turcji. - W sposób jaki opowiada o tobie przemawia sam za siebie.
Oszołomiona wpatrywałam się w niego, później przeniosłam wzrok na Sahina juniora, którzy przyglądał mi się swoimi niebieskimi oczętami.
"Ciekawe, jak będzie wyglądać dziecko moje i Reusa" - przemknęło mi przez myśl, ale nie chciałam o nim teraz myśleć, bo w tej chwili do mieszkania wpadł rozradowany Błaszczykowski z naburmuszonym Piszczkiem.
- Zostawił mnie w sklepie i pojechał! Dopiero jak do niego zadzwoniłem to się po mnie wrócił! - oświadczył z wyrzutem Łukasz. - Te panie z mięsnego się tak dziwnie na mnie patrzyły...
- Może lubią! - zawołał Kuba.
Zaśmiałam się wesoło. W towarzystwie kogoś takiego jak oni nie sposób się nudzić i smucić.
*
Spędziłam świetne popołudnie w towarzystwie piłkarzy Borussii, a teraz przyszedł czas na konfrontację z Reusem. Pełna obaw nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
Siedziała obok niego z zalotnym uśmieszkiem na twarzy. Jego wzrok natychmiastowo przeniósł się na mnie, na co brunetka od razu zareagowała.
- A więc to ty jesteś Kaja! Miło mi, jestem Sara.
*
Nie zasługuję na was, na takich cudownych czytelników. Dziękuję wam, że czytacie tą breję, które ostatnimi czasy się kupy nie trzyma, ale ostatnio siedzę po 8 godzin w szkole, a niedługo w niektóre dni nawet będę po 9, bo mam projekt unijny i pozapisywałam się na dodatkowe zajęcia, jakby mi było mało nauki, a egzaminy za ponad miesiąc.
Jestem taka dumna z BVB, wiedziałam że im się uda! Teraz czekam na wynik meczu Barca-Milan oraz na piątkowe losowanie. :)
Pytania? ask.fm/karrolajn
Okey, ta końcówka to mnie rozwaliła. "A więc to ty jesteś Kaja! Miło mi, jestem Sara." Przypierdoliłabym jej na miejscu Kai. Tak z miejsca.
OdpowiedzUsuńA ogólnie cieszę się, że jest nowy rozdział i czekam na następny : 3
Ta suka ma czelność pojawiać się jeszcze w domu. Trzymajcie mnie bo ją rozpierdolę. Grrr
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz. Uwielbiam :)
Kolejny ciekawy rozdział. Tylko zastanawiam się czy w zdaniu "nie gram Marco..."nie miało być 'znam' :)
OdpowiedzUsuńWszystkie te opkowe Sary są jakieś, takie śliskie
OdpowiedzUsuńPiszczu i Kubulek są słodcy a Nuri okazał się fajnym kumplem. Reusowi ktoś powinien zdrowo przygadać, być może jej nie zdradził, ale kręci jak hula hopem :P
Rozdział bardzo fajny, więc nie musisz się samobiczować :D
Pozdrawiam :)
Reus ty dziadzie, możliwe, że nie zdradzasz Kai z Sarą, ale kłamiesz jak z nut...
OdpowiedzUsuńChłopcy są słodcy, zwłaszcza Piszczu :D
Mam nadzieję, że wszystko się dobrze rozwiąże.
Wcześniej napisałam rozdział, ale chyba zniknął.
No i gdzie impreza na środku ulicy?! Jestem zawiedziona :c Chociaż panie z mięsnego, które lubią się patrzeć na Łukasza trochę mi to wynagradzają xD
OdpowiedzUsuńEch, wiedziałam że ten pokój i spokój nie potrwa zbyt długo. A Marco co raz bardziej mi działa na nerwy! Do Kai mówi że tylko ona się liczy i w ogóle i w ogóle, po czym sprowadza sobie Sarę na pocieszenie. Która na dodatek tak radośnie oznajmia "a więc to Ty jesteś Kaja". No chyba kurwa nie! Tu zgadzam się z przedmówczynią, przypierdoliłabym jej z miejsca. Z tym że ja zaraz po niej przywaliłabym Reusowi. Poważnie, on mnie wkurwia. Ugh.
To teraz przyjemniejsza część opowiadania, czyli Łukasz z Kubą (btw, jest Götzeus, a Piszczu i Błaszczu to jak są? xD). Po prostu ich przyjaźń, ich poczucie humoru i w ogóle wszystko mnie w nich rozkłada i wszystko w nich uwielbiam :3
I jeszcze Nuri. Super, że go umieściłaś w opowiadaniu :D A jak sobie go wyobraziłam właśnie jako takiego troskliwego ojca, to po prostu asdfghjkl, umarłam na słodycz. Niech się Reus od niego uczy xD
Rozdział naprawdę świetny, ja nie wiem czego Ty się bez przerwy czepiasz. Jedyne, co mi się nie podoba to długość. Za krótkie rozdziały! :c No ale jesteś usprawiedliwiona szkołą :P
Bardzo niecierpliwie czekam na następny rozdział :*
Świetne, a na czytelników zasługujesz ;p Jakie opowiadanie tacy czytelnicy. W tym przypadku - świetni. ;) Gratuluję i czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńWiem co czujesz, szkoła to masakra też siedzę po 8-9 lekcji, bo oczywiście głupie powtórki do egzaminu ;/, jeszcze baba od polskiego pyta nas wszystkich lektur z trzech lat... ;/
Chciałabym czasem prowadzić beztroskie acz pojebane życie bohaterów naszych opowiadań.
Zapraszam do mnie, nowy rozdział :
http://krok-w-strone-lepszego-zycia.blogspot.com/
"Nie zasługuję na was, na takich cudownych czytelników. Dziękuję wam, że czytacie tą breję, które ostatnimi czasy się kupy nie trzyma...", czy ja mam cie za to zdzielić tak porządnie w łeb? Wybacz jeśli jestem niemiła, ale pieprzysz trzy po trzy. Piszesz świetne opowiadanie i nawet jeśli notki są rzadko to i tak są zajebiste *.*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tytuł i padłam xD Czytałam to potem koleżance w szkole i tak się uśmiała, że aż spadła z krzesła. Rozdział jak wspomniałam wcześniej jest super, ale ta końcówka mnie dobija. NIECH TA SARA SIE ODWALI OD MARCO, OD JEST KAI. To tyle ode mnie. Już wyładowałam swoją złość, ale i tak dostaje szału jak o niej czytam. Po co do niego polazła, no?
Czekam na kolejny :)
Na miejscu Kai, powyrywałabym włosy tej całej Sarze.
OdpowiedzUsuńWyobrażenie o Nurim z juniorem na rękach kompletnie mnie rozwaliło <3
kocham to opowiadanie <33
OdpowiedzUsuńkocham ciebie za to jak piszesz :*
ale końcówka mnie dobiła SZOK o.O
nie dziwię ci się że nie masz czasu, mi też go brakuje. Jestem w 1 klasie liceum i też siedze w szkole 8,9 godzin, wracam popoludniami ok 17.00-18.00 i ucze się po nocach, ale co zrobić ;(
pozdrawiam :)
Okey nadrobiłam pierwszą część tego opowiadania "Ich libe BvB" i teraz te 5 rozdziałów tu a więc pora na konstruktywny komentarz ;)
OdpowiedzUsuńLubię ba wręcz uwielbiam twoją główną bohaterkę. Kaja jest taka normalna jakby to powiedzieć taka prawdziwa, można się z nią utożsamiać.Ogólnie pomysł opowiadania jest super. Umiesz tak ciekawie prowadzić rozdziały, dodajesz problemy, mieszasz i intrygujesz a nie wciskasz cały czas romantyczną sieczkę za co masz u mnie wilki plus. Najlepszy u ciebie jest Mario. Ma zabawne teksty, jest taki wesoły, przyjacielski. Jakby się Kai nie udało z Reusem to widzę ją też z Mario. A wracając do rozdziału powyżej to Piszczek i Błaszczykowski to świetnie połączenie, miałam okazję ich spotkać i rzeczywiście mega kumple z nich. Tekst z mięsnym świetny, już sobie wyobrażam minę biednego Łukasza. Ogólnie cała część z chłopakami była dobra i taka wesoła. Druga no cóż…. troszkę smutniejsza i dołująca. Ja na miejscu Kai jak już pisały osoby wcześniej strzeliła bym porządnie Sare przez łeb niech sobie nie pozwala albo bym bez słowa ponownie wyszła i niech się Marco zabawia z tamtą dziewoją ale nie myśli, że może mieć je obie. Najgorsze co może być to działanie na dwa fronty a wydaje mi się, że to właśnie robi Marco. Drań i tyle :/
Czekam na następny rozdział i mam nadzieje, że będzie długi bo ten za szybko przeczytałam :3
Zapraszam też do mnie również zaczęłam pisać o BvB:
http://razem-z-bvb.blogspot.com/
Mhmm , co ty piszesz ? Jaka breja ? To jest najlepsze opowiadanie jakie czytałam ;**
OdpowiedzUsuńA na miejscu Kai to chyba najpierw bym porządnie Reusowi wpieprzyla ... No xD
A ta Sara ... Grrr xD. Usuń ją stąd ! <3
Suuper <3
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na tt ? : @lovehandball18 ;*
Doobraa, trza nadrobić zaległości!
OdpowiedzUsuńi zapraszam do siebie, http://myheavenisbvb.blogspot.com ;)
ojoj , biedny Piszczuś, Panie z mięsnego dziwnie na niego patrzą :P pozdrawiam
OdpowiedzUsuń