- Przepraszam - powiedziałam, uśmiechając się do lekko. - Kobiety w ciąży są...
- Agresywne? Złe? Sfrustrowane? Niewyżyte? - próbował zgadnąć, nieco się rozweselając. - Wytłumacz mi, o co chodzi?
- Widziałeś się wczoraj z Marco? - zapytałam wprost. Zdziwienie na twarzy Mario mówiło wszystko: nie miał bladego pojęcia, dlaczego go o to pytam.
- Nie.
- Kontaktowałeś się z nim?
- Nie.
- Zdradza mnie?
- Kaja, co ci się dzieje? - warknął na mnie. - Jeżeli każda kobieta przed ślubem ma takie odchyły to ja nie chcę się żenić.
Puściłam uwagę przyjaciela koło uszu i postanowiłam opowiedzieć mu o wczorajszym strojeniu się Reusa, jego kłamstwie oraz dzisiejszym spotkaniu z Marcelem.
Piłkarz zdziwił się, nie miał pojęcia czemu Marco tak dziwnie się zachowuje. Obiecał mi, że jeśli się czegoś dowie to natychmiast mnie o tym powiadomi. Zrezygnowana zabrałam zakupy i poszła do domu, z nadzieją że mój narzeczony nadal śpi.
Wślizgnęłam się po cichu do mieszkania i poczłapałam do kuchni. Chciałam oderwać się od dręczących mnie myśli, więc zajęłam się robieniem omletów.
Poczułam ręce blondyna na swoich biodrach. Odwróciłam się przodem do Reusa, który pocałował mnie czule, po czym powiedział:
- Trzeba było mnie obudzić to poszedłbym po zakupy.
- Nie miałam serca tego zrobić - odparłam ze śmiechem. - Uroczo wyglądasz, kiedy śpisz.
Postanowiłam nie ujawniać tego, iż wiem o jego kłamstwach. Doszłam do wniosku, że tak będzie lepiej, poczekam na odpowiedni moment i wtedy go zapytam. Zaczęły łapać mnie wyrzuty sumienia - posądziłam go o zdradę, kiedy w grę mogło wchodzić wiele innych możliwości. Postanowiłam to przemilczeć, uporządkować sobie to wszystko na spokojnie i dopiero gdy będę gotowa to z nim porozmawiam. Póki co musiałam żyć w niepewności i strachu przed tym, że mogę go stracić.
Kolejne dni były do siebie bardzo podobne, ze względu na ciągłe treningi Marco przed rundą rewanżową, do tego w weekend wraz z Borussią mieli jechać do Dusseldorfu na Winter Cup.
Anna przychodziła do mnie niemal codziennie, czasami z kolei to ja przychodziłam w odwiedziny do niej, bądź Błaszczykowskiej lub Piszczkowej. Z utęsknieniem czekałam na powrót Reusa do domu z treningów, czułam się bezpieczniej gdy miałam go przy sobie. Takie nieobecności uświadamiały mi, jak ten człowiek jest dla mnie ważny.
Leżałam sobie wygodnie z książką na kanapie, gdy niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie zwlokłam się i poszłam zobaczyć, kto zakłóca mi mój piątkowy relaks. Na progu stał Lewandowski z tym swoim uśmieszkiem na twarzy.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam, z powrotem sadzając swój tyłek na sofie.
- Stęskniłem się, misiu pysiu - odrzekł, robiąc głupią minę, po czym zajął miejsce obok mnie. - Tak na poważnie to przyszedłem do Reusa.
- Nie wrócił jeszcze z treningu.
- Jakiego treningu?
Zmroziło mnie. Kolejny cios w samo serce. Znowu uświadomiłam sobie, jaka naiwna byłam, wierząc we wszystkie jego słowa. Przytuliłam się do Roberta, który głaskał mnie po włosach i próbował mnie jakoś pocieszyć. Bez skutku. Mamrotałam jedynie jakieś zdania bez ładu i składu, coraz bardziej zalewając się łzami.
Miarka się przebrała. Nie miałam zamiaru znosić dłużej tych głupich gierek Marco, zbywania mnie słodkimi słówkami i wodzenia za nos, żebym tylko nie dowiedziała się prawdy. Wolałam porozmawiać z nim teraz, aniżeli czekać aż wróci z Dusseldorfu, bo jeszcze bym się rozmyśliła.
Krzyki, wrzaski, wyzwiska. Ta "rozmowa" z pewnością nie tak miała wyglądać. Po wszystkim trzasnął drzwiami, mówiąc że idzie do Mario i żebym zadzwoniła, jak zmienię zdanie co do jego rzekomej zdrady.
Puściłam uwagę przyjaciela koło uszu i postanowiłam opowiedzieć mu o wczorajszym strojeniu się Reusa, jego kłamstwie oraz dzisiejszym spotkaniu z Marcelem.
Piłkarz zdziwił się, nie miał pojęcia czemu Marco tak dziwnie się zachowuje. Obiecał mi, że jeśli się czegoś dowie to natychmiast mnie o tym powiadomi. Zrezygnowana zabrałam zakupy i poszła do domu, z nadzieją że mój narzeczony nadal śpi.
*
Wślizgnęłam się po cichu do mieszkania i poczłapałam do kuchni. Chciałam oderwać się od dręczących mnie myśli, więc zajęłam się robieniem omletów.
Poczułam ręce blondyna na swoich biodrach. Odwróciłam się przodem do Reusa, który pocałował mnie czule, po czym powiedział:
- Trzeba było mnie obudzić to poszedłbym po zakupy.
- Nie miałam serca tego zrobić - odparłam ze śmiechem. - Uroczo wyglądasz, kiedy śpisz.
Postanowiłam nie ujawniać tego, iż wiem o jego kłamstwach. Doszłam do wniosku, że tak będzie lepiej, poczekam na odpowiedni moment i wtedy go zapytam. Zaczęły łapać mnie wyrzuty sumienia - posądziłam go o zdradę, kiedy w grę mogło wchodzić wiele innych możliwości. Postanowiłam to przemilczeć, uporządkować sobie to wszystko na spokojnie i dopiero gdy będę gotowa to z nim porozmawiam. Póki co musiałam żyć w niepewności i strachu przed tym, że mogę go stracić.
*
Kolejne dni były do siebie bardzo podobne, ze względu na ciągłe treningi Marco przed rundą rewanżową, do tego w weekend wraz z Borussią mieli jechać do Dusseldorfu na Winter Cup.
Anna przychodziła do mnie niemal codziennie, czasami z kolei to ja przychodziłam w odwiedziny do niej, bądź Błaszczykowskiej lub Piszczkowej. Z utęsknieniem czekałam na powrót Reusa do domu z treningów, czułam się bezpieczniej gdy miałam go przy sobie. Takie nieobecności uświadamiały mi, jak ten człowiek jest dla mnie ważny.
Leżałam sobie wygodnie z książką na kanapie, gdy niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie zwlokłam się i poszłam zobaczyć, kto zakłóca mi mój piątkowy relaks. Na progu stał Lewandowski z tym swoim uśmieszkiem na twarzy.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam, z powrotem sadzając swój tyłek na sofie.
- Stęskniłem się, misiu pysiu - odrzekł, robiąc głupią minę, po czym zajął miejsce obok mnie. - Tak na poważnie to przyszedłem do Reusa.
- Nie wrócił jeszcze z treningu.
- Jakiego treningu?
Zmroziło mnie. Kolejny cios w samo serce. Znowu uświadomiłam sobie, jaka naiwna byłam, wierząc we wszystkie jego słowa. Przytuliłam się do Roberta, który głaskał mnie po włosach i próbował mnie jakoś pocieszyć. Bez skutku. Mamrotałam jedynie jakieś zdania bez ładu i składu, coraz bardziej zalewając się łzami.
*
Miarka się przebrała. Nie miałam zamiaru znosić dłużej tych głupich gierek Marco, zbywania mnie słodkimi słówkami i wodzenia za nos, żebym tylko nie dowiedziała się prawdy. Wolałam porozmawiać z nim teraz, aniżeli czekać aż wróci z Dusseldorfu, bo jeszcze bym się rozmyśliła.
Krzyki, wrzaski, wyzwiska. Ta "rozmowa" z pewnością nie tak miała wyglądać. Po wszystkim trzasnął drzwiami, mówiąc że idzie do Mario i żebym zadzwoniła, jak zmienię zdanie co do jego rzekomej zdrady.
*
Mdłe to, nie znoszę rozdziałów tego typy, które są wstępem do ważniejszego wątku w opowiadaniu. Robię z Reusa szuję i kłamcę, jestem złym człowiekiem.
Remis na wyjeździe to dobry wynik moim zdaniem. Obrona znowu leżała, jak w meczu z HSV. Dostawałam zawału przez to, co Hummels odwalał, ale zrehabilitował się trochę tą bramką na 2-2. ;)
Ps. Zapraszam was na inne moje blogi:
Aaaa, a myślałam, że będzie większa rzeź, :) Marco niegrzeczny. Oj nie ładnie, nie ładnie.
OdpowiedzUsuńWredny jest i tyle. Miałam nadzieje, że przestanie okłamywać Kaję a tu ZONK- kłamstw jeszcze więcej. Aż mi się przykro robi jak to czytam.
OdpowiedzUsuńWcale nie jest nudne czy mdłe- długo na to czekałam i jestem w pełni usatysfakcjonowana ;) Czekam na kolejny ^^
Marco, ty szatanie!
OdpowiedzUsuńCzekam na rozwój wydarzeń :P
Laska też powinna wprost rzucić mu kłamstwem w twarz i poczekać aż zacznie wyjaśniać. Kłamstwo prędzej czy później wyjdzie na jaw.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
czekam co sie będzie działo dalej ale jest ciekawie! zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://zakochana-w-lewym-bez-pamieci.blogspot.com/
wstrętny bydlak z tego reusa ! napisałam z małej litery taka jestem na niego zła ! co on sobie wyobraża? mam taki szacunek do jego nazwiska jak on do uczuć kobiety! ściemniacz ! agrrr ! nie cierpie takich typów. Po za tym świetny rozdział :) czekam na więcej :))
OdpowiedzUsuńOjj dzieje się. Noo jesteś zuaa ! Z Reusem tak ? Nie żartuję właśnie fajnie się to rozkręca ;)
OdpowiedzUsuńinformuj nas na http://moda-na-dortmund.blogspot.com/ pod rozdziałami :D /P.
genialne, uwielbiam twoje opowiadania
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie choc nie mam takiego talentu do pisania jak ty :D
http://marco-reus-bvb.blogspot.com/
Zdecydowanie zbyt łagodnie z nim postępuje...powinna mu wytknąć te wszystkie kłamstwa i treningi, których nie było...a teraz jeszcze wielce obrażony, że się go oskarża...no, ale miłość to miłość
OdpowiedzUsuńczekam na dalszy rozwój wydarzeń:)
breakthrouugh.blogspot.com
Nowy na breakthrouugh.blogspot.com zapraszam;)
OdpowiedzUsuńświetne, czytałam pierwszą część i nie mogłam pogodzić się z tym, że to już koniec, dobrze, że piszesz dalej :) Uwielbiam to opowiadanie, świetnie piszesz, masz talent. Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do mnie, dopiero zaczynam
http://krok-w-strone-lepszego-zycia.blogspot.com/
no co on robi?? Reus ogarnij sie czlowieku! Ja tam na jej miejscu przywalilabym mu i to tak porzadnie xd Czekam na nastepnyy!
OdpowiedzUsuńNo co za cham jeden, normalnie pojadę i mu nakopię w ten wredny zakłamany tyłek!
OdpowiedzUsuńI jeszcze wielce oburzony, że Kaja go oskarża o zdradę, której się w końcu dopuścił! Chociaż nie, przecież faceci mają inne zdanie na temat zdrady... Okłamywanie swojej narzeczonej po to żeby się spotykać z inną wcale nie jest zdradą, ani trochę *sarkazm*
Biedna Kaja, nie spodziewałam się takiego zachowania po Marco :c A ona jeszcze taka spokojna i opanowana, nie zrobiła mu awantury od razu tylko czekała na rozwój sytuacji i wciąż mu wierzyła...
Ech, humor poprawiają mi Mario i Lewy którzy są w tym rozdziale uroczy - "misiu pysiu" :3 I wgl Lewy jest kochany przyjaciel. A jeśli Kaja płacząc mu w rękaw, powiedziała co się stało, to on powinien być tym, który wpieprzy Reusowi (o ile dobrze pamiętam już raz tak było? :P)
Ech, uderzam do następnego, a Marco niech przemyśli swoje zachowanie i mnie więcej nie wkurwia xD
P.S. Jak już mówiłam, przepraszam że dopiero teraz, ale wczoraj nie chciało mi się załadować z mojego grata (czyt. telefonu) xD